Dziś zabiorę Was do Calpe. Calpe nadmorska miejscowość położona w prowincji Alicante, znana najbardziej z charakterystycznej góry PEÑON DE IFACH. Miasto głównie zamieszkałe przez obcokrajowców. Znajdziemy tutaj piękne piaszczyste plaże, naturalny park, salinas z flamingami, oraz inne atrakcje dla wszystkich zmysłów.
Ostatnio spędzamy w Calpe więcej czasu niż w domu, a powodem tego jest praca. Nasz weekend tutaj był bardzo spontaniczny, zaczął się od wyjazdu z pracy. Już po drodze wpadliśmy na pomysł, by zostać tam na noc. W ruch poszedł telefon i wszystkim znana apka do znalezienia odpowiedniego hotelu. Kręta droga nie była zbyt pomocna, zasięg gubił się i wracał.
Z racji tego, że mamy w domu bardzo wygodne łóżko, jestem, przepraszam, jesteśmy kapryśnymi klientami. Dobrze wiemy, że hotele poniżej 4 gwiazdek nie wchodzą w grę. Bo zamiast odpocząć, noc zmienia się w mękę.
Nie miałam pojęcia, że znalezienie pokoju poza sezonem będzie aż takim problemem. Wszystkie lepsze miejsca były już zajęte.
Dojechaliśmy na miejsce i postanowiliśmy wejść do kilku hoteli i wziąć pokój bezpośrednio, jednak wszędzie powiedziano nam to, co apka w telefonie. Na szczęście jestem bardzo uparta, nie, nie kłóciłam się w hotelu hahaha. Jeszcze raz przejrzałam apki i zdarzył się cud. W jednym z hoteli, w którym chcieliśmy zostać, zwolniło się miejsce. Szybko nie zastanawiając się ani minuty zabukowałam pokój.
Fajną miał minę Pan z recepcji, gdy wróciliśmy do hotelu ze zrobioną rezerwacją przez internet.
Po chwili okazało się, że jest mały problem z naszym pokojem, ale jak to mówi przysłowie, NIE MA TEGO ZŁEGO, CO BY NA DOBRE NIE WYSZŁO. I tak było też dzisiaj, dostaliśmy pokój lepszy, ale z nas szczęściarze.
Pokój był tak, jak zarezerwowaliśmy, z widokiem na morze, ale nieco większy od zabukowanego.
(widok z tarasu pokoju)
(hotel pięknie prezentuje się nocą)
W hotelowej ofercie można było znaleźć wiele atrakcji takich jak siłownia, baseny, kilka barów, sale dla dzieci z różnymi grami, oraz spa, gdzie bezzwłocznie zarezerwowaliśmy wizytę.
Spa nieduże, ale bardzo kompletne, jeśli jesteście ciekawi, co tam znajdziemy, musicie sami się tam wybrać.
Po 90 minutach relaksu żołądek też zaczął się upominać o swoje.
W Calpe na brak różnorodności w jedzeniu nie można narzekać.
Po kilku minutach spaceru znaleźliśmy szeroki wybór knajp. Wybór nie był łatwy, wybraliśmy niewielki lokal z kuchnią indyjska, a dokładniej z Nepalu. Jedzenie było wyśmienite, a obsługa bardzo sympatyczna.
Po kolacji wybraliśmy się na krótki spacer po plaży, a następnie do hotelu. W barze na parterze można było, wypić drinka słuchając muzyki na żywo, jednak my postanowiliśmy odwiedzić inny bar. Ten znajduje się na 29 piętrze budynku i oprócz różnych drinków oferuje piękny widok na morze i miasto.
Krótko podsumowując, Calpe to miejsce bardzo turystyczne, warto wybrać się tutaj na weekend i zapomnieć o bożym świecie i obowiązkach. Można się tu pobawić, posłuchać muzyki lub posmakować różnej kuchni.
Tak jak już pisałam na samym początku, miasto jest zamieszkałe głównie przez obcokrajowców, ale nie brakuje tutaj również tubylców.
To, co dobre szybko się kończy, więc i z tym trzeba się pożegnać i wrócić do domu.