Dziś za oknem niby wiosennie, ale jeszcze zimowo. Przez ostatni tydzień, lub więcej, wiatr nie daje spać spokojnie nocą, a w dzień słoneczko zaczyna rozpieszczać. W ogrodzie wszędzie pojawiła się zielona trawa, patrząc na taki krajobraz, lata woła dusza. Ale jak na razie z tego lata to tylko dynia, która czeka by ją upiec w piekarniku.
Wspólnie z mężem jesteśmy miłośnikami ogrodu warzywnego i co roku latem znajdziemy w nim pomidory, ogórki, kukurydzę, cebulkę i inne. W tamtym roku, po kilku cennych radach naszych starszych sąsiadów, w ogrodzie znalazło się miejsce na dynie. I tak jak pisałam, rady były wręcz złote, bo z dwóch krzaków zebraliśmy kilka skrzynek pięknych okazów.
Porady nie zakończyły się tylko na tym, jak je uprawiać, ale również, kiedy można zjeść dynie, więc cierpliwie czekaliśmy do prawie marca.
Po upieczeniu pierwszego okazu, zrozumieliśmy, jak cenna jest cierpliwość do nich. Dynia była słodka i delikatna, po prostu rozpływała się w ustach. Dobrze mieć takich mądrych sąsiadów.
W naszej okolicy pieczona dynia jest bardzo popularna, można ją kupić w wielu piekarniach, w których sami pieką chleb.
Sam proces pieczenia jest bardzo prosty, dynie się przepoławia i następnie piecze na blaszce w piekarniku. Ja robię ją naturalną, typową dla naszego regionu, ale również można delikatnie posłodzić lub zrobić na słono, dodając ulubionych ziół lub przypraw.
Co do czasu i temperatury, to kiepski ze mnie doradca, bo ja naszą piekę w piekarniku nad kominkiem na oko (temperatura miedzy 100 a 150 stopni, a czas zależy od wielkości głównie).
Dla zainteresowanych zdradzę rady naszego 90-letniego sąsiada. My dynie sadziliśmy w maju w wykopanych dołkach, tak aby miały dużo przestrzeni na pędy. Co do podlewania to sąsiad doradził podlewać raz na kilka dni (po to właśnie te dołki, aby mogła stać woda), wtedy kiedy ziemia jest sucha. A od sierpnia, zakręcamy jej wodę i po prostu zapominamy o niej. Roślina powinna zacząć powoli obsychać i więdnąć. Same dynie natomiast zostawiamy na działce nawet do listopada, później zbieramy i wkładamy do skrzynek, te odstawiamy na następnych kilka miesięcy.
Nasze zbiory z dwóch krzaków.