W Hiszpanii, jak również w innych krajach z roku na rok zwiększa się tradycja Black Friday. Ja szczerze mówiąc, omijam centra handlowe i inne sklepy w takie dni. Nie lubię tłumów i przepychu, jednak już w tamtym roku skorzystałam z ofert tego dnia. W ubiegłym roku wybrałam się tylko do jednego sklepu, w którym interesowała mnie kurtka na zimę. W tym roku postanowiłam odwiedzić kilka lub raczej kilkanaście sklepów w Alicante. Jak było, sami zobaczcie.
Tradycja dnia Black Friday przyszła do Europy z USA, gdzie to właśnie w ten dzień sklepy i centra handlowe oferują duże zniżki. Ja jak pisałam wcześniej nie jestem zwolenniczką masowych zakupów, bardzo cenię sobie spokój i ciszę.
Ostatnie dni przed Black Friday w telewizji pokazują ciągle reklamy, jakie to super oferty mają sklepy w ten szczególny dzień, więc postanowiłam sprawdzić ile w tym prawdy.
W naszym domu akurat byliśmy w trakcie wprowadzania niewielkich zmian i szczerze mówiąc, potrzebowaliśmy zakupić kilka większych rzeczy. Pierwsze co sprawdziłam w internecie ile kosztują poszczególne aparaty, następnie odwiedziłam lokalne sklepy a na koniec pojechałam polować na super oferty Black Friday.
Pierwszym sklepem jaki postanowiłam sprawdzić był Media Markt ( ten ogłasza się najwięcej w Hiszpańskiej telewizji). Tutaj spotkało mnie wielkie rozczarowanie, ceny były wyższe niż w internecie, a nawet wyższe niż w lokalnych sklepach. Oferty były tylko na nieliczne produkty, jednak w niektórych działach po prostu ich nie było. Brak ofert to nie jedyne rozczarowanie, bardzo ciasny parking był następnym.
Kolejnym sklepem był Carrefour w San Juan. Jeśli chodzi o sprzęt kuchenny bez rewelacji, ceny wydały mi się wyższe niż normalnie. W wielu działach można było dostrzec czerwone napisy z ofertą 30% zniżki, ale gdy się lepiej popatrzyłam dostrzegłam malutki napis, że zniżka ta będzie w postaci kupony na inny dzień zakupów.
Następnym sklepem, jaki postanowiłam odwiedzić był to El Corte Ingles. Tutaj, jak i wszędzie zniżki były maksymalnie do 30% (na odzieży, bo w innych działach zniżki były poprostu minimalne albo żadne). Odwiedziłam również dział perfum, gdzie moje ulubione Coco Chanell Mademoiselle też były droższe ( w Druni każdego normalnego dnia kosztują 98 euro a tutaj w Black Friday kosztowały 105 euro flkonik 100ml.).
Chodząc po ulicach, zaszłam jeszcze do kilku sklepów z ubraniami gdzie zniżki były 10, 20 lub max. 30%, więc raczej w Hiszpanii Black Friday nie ma nic wspólnego z tym co się dzieje za oceanem.
A Wy co myślicie na temat tego dnia? Warto? Nie warto?