Lubicie jesień? Ja bardzo. Wiele osób twierdzi, że w Hiszpanii nie ma jesieni i ja niegdyś byłam jedną z nich. Przyznam się Wam szczerze, że w tym roku w pierwszy dzień jesieni ja biegałam w klapkach i na krótki rękaw. To dopiero dzisiaj odczułam chłodne powietrze. Czy jest tak zawsze?
Jak wspominałam kilka lub nawet kilkanaście razy, w Hiszpanii mieszkam już parę dobrych lat. W pierwsze lata pobytu w tym pięknym kraju nie zauważałam jesieni ani wiosny. Dosłownie z klapek wskakiwałam w kozaki, dziś już tak nie jest. Więc co się zmieniło? Pogoda? Pogoda na pewno, z tym że tak naprawdę z roku na rok robi się coraz cieplej, jednak głównie zmieniłam się ja.
Jesień w Hiszpanii to taka trochę dziwna pora roku, często widzimy, że ona już jest po spadających liściach z drzew, choć termometry jeszcze krzyczą LATO. Wychodząc rano z domu, nigdy nie wiem jak się ubrać i to nie tylko ja mam podobny dylemat, dlatego często widzę na ulicach jednych w sandałach a innych już w kozakach. Więc za co lubić tę porę roku? Ja ją lubię, bo to wtedy mogę już spokojnie spać w nocy zawinięta w ciepłą kołderkę. To jest pora, kiedy możesz iść na spacer bez noszenia 2 litrów wody pod pachą. W sklepach pojawiają się moje ulubione owoce takie jak granaty, kaki, a jabłka nabierają lepszego smaku. To ta pora, kiedy to wieczorami mamy więcej czasu wolnego, bo nasz letni ogród poszedł w zapomnienie. To też, wtedy gdy przychodzą chęci by wziąć w ręce ciepły kubek herbaty lub na obiad ugotować coś polskiego. Rozpalony kominek w domu nadaje miłą atmosferę.
To również czas zbioru oliwek i produkcji oliwy (więcej na ten temat tutaj).
Słońce mile nas rozpieszcza. Wiadomo są też dni deszczowe, jednak tych w mojej okolicy z roku na rok jest coraz mniej.
Tak wygląda jesień w moich oczach, a Wy co myślicie na jej temat?